Regularne treningi i dyscyplina przepisem na długą karierę – Wywiad z Grzegorzem Walaskiem

Po raz ostatni w historii TAURON Włókniarz Częstochowa zdobywał tytuł drużynowego mistrza Polski w 2003 roku. W składzie “złotej” drużyny między innymi był wówczas Grzegorz Walasek. Kariera tego zawodnika nabrała rozpędu właśnie w Biało-Zielonych barwach. Polak startował z lwem na piersi w sezonach 2000-2005, a następnie jeszcze w 2014 roku. Za każdym razem Grzegorz Walasek był pewnym punktem zespołu. Startując w drużynie Włókniarza Częstochowa, wychowanek Falubazu Zielona Góra święcił także swój największy sukces indywidualny, którym było wywalczenie tytułu indywidualnego mistrza Polski – właśnie na torze w Częstochowie.

___

Na wstępie zapytam Cię jak mija zima i okres przerwy od jazdy na motocyklu? Czym się zajmujesz w tym czasie?

Skupiam się głównie na przygotowaniu fizycznym do nowego sezonu, ale oprócz tego zajmuję się wszystkim tym, na co nie mam czasu wiosną oraz latem. Remontuję dom, podcinam drzewka i takie tam. W wolnym czasie morsuję  ze znajomymi.

W ostatnich dniach dowiedzieliśmy się, że będziesz pełnił funkcję trenera szkółki młodzieży w Zielonej Górze. Taki był Twój plan, a może po prostu otrzymałeś ofertę i ją przyjąłeś?

Nie było takiego planu. Sam pomysł zrodził się niedawno . W najbliższym sezonie będę się starał przekazywać wiedzę młodym chłopakom w Zielonej Górze.

Przejdźmy zatem stricte do tematu Włókniarza Częstochowa. Startowałeś w barwach „Lwów” w latach 2000-2005, a potem jeszcze w sezonie 2014. Zgaduję, że największym sukcesem drużynowym był wówczas złoty medal DMP w 2003, a indywidualnym z kolei wygrana w Indywidualnych Mistrzostwach Polski rok później, także na torze w Częstochowie. Czy ten okres w swojej karierze wspominasz najlepiej?

Ten czas spędzony w Częstochowie rzeczywiście był bardzo dobry i  nie tylko pod względem sportowym . Poznałem w Częstochowie wiele wartościowych osób, z którymi mam kontakt do dzisiaj. Być może właśnie dlatego lubię przyjeżdzać do tego miasta bo mam stąd dobre wspomnienia oraz fajnych znajomych.

Pamiętasz z kim najlepiej Ci się współpracowało w czasach, gdy startowałeś we Włókniarzu? Pytam o zawodników.

Trudno byłoby wymienić jedną osobę. W tamtych latach był bardzo dobry skład, atmosfera również niczego sobie. Drużyna funkcjonowała dobrze, wszystko było poukładane tak jak należy więc nie było na co narzekać.

 

Masz prawie 48 lat, oczywiście nie wypominając… Większość życia tak naprawdę spędziłeś na motocyklu żużlowym. Czy w tych ostatnich kilku latach czułeś już może, że kondycyjnie, fizycznie odbiegasz nieco od swoich młodszych kolegów? Czy może ten wiek nie ma aż takiego znaczenia? Ty, Piotr Protasiewicz, Greg Hancock czy Rune Holta jesteście żywymi przykładami na to, że można z powodzeniem ścigać się po „czterdziestce”…

Jeśli mówimy o kondycji, to przywołam choćby ten etap, który spędziłem we Włókniarzu.  W tamtych czasach więcej się nie ćwiczyło niż ćwiczyło (śmiech). Obecnie na trening, przygotowanie, dbanie o formę poświęcam o wiele więcej czasu.  Robię to, bo po prostu lubię i sprawia mi to przyjemność. Mam taki tryb, że wstaję codziennie o 6 rano, o godzinie 7 mam pierwszy trening, a po południu drugi trening i taki system mi odpowiada.

A czy po tych 30 latach spędzonych w dyscyplinie od środka jest w stanie cokolwiek Cię jeszcze zaskoczyć? Czy Grzegorza Walaska już nic nie zdziwi?

Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie. Na pewno coś jeszcze się znajdzie. Tak zwanych „gigantów” w żużlu nie brakuje więc zobaczymy co się wydarzy w tym sezonie. W ubiegłym roku chociażby zaskoczył mnie finał IMP w Krośnie.

Spekuluje się, że dawniej bardziej liczyły się umiejętności zawodnika niż jego sprzęt, a obecnie o wynikach decyduje głównie przygotowanie motocykli, dostęp do najlepszych tunerów. Ty miałeś okazję rywalizowac zarówno w tamtych czasach, jak i obecnie. Jakie jest zatem Twoje zdanie na ten temat?

Przede wszystkim należy zaznaczyć, że żużel nigdy nie był prosty ani łatwy. Zmienił się może wizualnie, ale pod względem sprzętowym to wygląda podobnie jak dawniej. Dzisiaj możesz mieć najlepszy sprzęt , ale jeśli nie potrafisz go dopasować to zwyczajnie polegniesz. Powiedzmy, że na dany mecz żużlowy przychodzi 10 tysięcy kibiców. Połowę z nich jesteś w stanie nauczyć jazdy na motocyklu. Ale nauczyć ich tak, aby jeździli szybko, bezpiecznie i dobrze, to już jest trudniejsza sztuka.

Oczywiście jeśli dany zawodnik ma odpowiednie zaplecze finansowe to jest mu łatwiej, bo może zmieniać, ulepszać , inwestować. Nie mniej jednak uważam, że umiejętności jazdy i dopasowania sprzętu pod daną nawierzchnię nadal są kluczowe.

Nie będę Cię pytał o regulamin, ale zadam pytanie ogólne. Czy według Ciebie żużel jako dyscyplinę powinno się upraszczać, czy nadal tworzyć nowe reguły i zasady?

Ten temat wałkowany jest od dobrych kilku lat. Oczywiście, że regulamin jest potrzebny w każdej dyscyplinie. Bez niego byłaby samowolka. Jednakże wierzę, że niektóre zasady w przyszłości zostaną nieco uproszczone, usystematyzowane.

Wróćmy jeszcze do Częstochowy. Domyślam się, że śledzisz na bieżąco transfery poszczególnych ekip. Jeśli chodzi o drużynę Włókniarza, doszło do roszady na pozycji U-24. Jak byś ocenił potencjał Biało-Zielonych?

W żużlu kluczowe są dwie rzeczy. Po pierwsze przygotowanie fizyczne w okresie zimowym, aby od początku sezonu złapać rytm i dobrą formę. Po drugie odpowiednie przygotowanie i trafienie ze sprzętem, aby nie musieć szukać, zmieniać i kombinować już w trakcie pierwszych spotkań. Jeśli te dwa aspekty „dobrze zagrają”, to każdy zawodnik może wystrzelić i robić fajne wyniki. Na pewno skład Włókniarza wygląda obiecująco, są topowi zawodnicy, pewnie będą walczyć o medale, ale jak wiadomo na końcu i tak wszystko zweryfikuje sezon więc trudno jest teraz spekulować .

Na koniec, czy jako zawodnik czujesz się spełniony na żużlu?

Na pewno chciałbym zmienić kilka rzeczy w swojej karierze, ale nie jest to możliwe. Natomiast gdybym miał cofnąć się o 30 lat wstecz , to nadal wybrałbym żużel jako pomysł na życie.

Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia.

Dziękuję.