RETRO SPEEDWAY 00′: Radson Malma Włókniarz Częstochowa – Apator Netia Toruń (FOTO)

W 2000 roku częstochowski Włókniarz jako ekstraligowy beniaminek nie miał łatwego życia. Na początek sezonu Biało-Zieloni zaliczyli bowiem trzy porażki z rzędu i widmo degradacji do niższej klasy rozgrywkowej zaczęło zaglądać im w oczy. W meczu w ramach IV rundy częstochowianie pokonali jednak wrocławski Atlas i zaczęli powoli piąć się w ligowej tabeli. W rewanżu ze stolicy Dolnego Śląska Lwy wywiozły nawet duży punkt za remis meczowy i okazało się wówczas, że realny staje się scenariusz, w którym będą mogły awansować do fazy play-off. Mógł o tym zadecydować mecz z Apatorem Toruń, do którego doszło 2 lipca.

Spotkanie sprzed 22 lat zaczęło się niezwykle nerwowo, już na starcie pierwszego wyścigu defekt motocykla zaliczył bowiem lider gospodarzy Mark Loram. Walkę o biegowy remis wziął na swoje barki Mariusz Staszewski i rzeczywiście pomknął do mety po 3 pkt. Ostatecznie częstochowianie wygrali ten wyścig 3:2, wszak Wiesław Jaguś zaliczył wykluczenie za przejechanie krawężnika dwoma kołami, a 2 pkt wywalczył Robert Kościecha.

W kolejnej odsłonie dnia goście odnieśli zwycięstwo 4:2 i objęli 1-punktowe prowadzenie w meczu. Wyścig później starty odrobili jednak częstochowianie, a po czterech biegach prowadzili już 13:10. Wydawało się, że gospodarze będą kontrolować sytuację i powiększać prowadzenie. Wspomniane 3 oczka przewagi to jednak wszystko, na co było tego dnia stać Biało-Zielonych. Torunianie walczyli bez zahamowań, nieraz na granicy faulu, i przed biegami nominowanymi tracili do Włókniarza tylko 1 pkt – na tablicy wyników było 36:35 dla gospodarzy.

Kluczowym dla końcowego wyniku wyścigiem miała być gonitwa numer 14. W niej Loram pokonał Jagusia, a Staszewski poradził sobie z Chrzanowskim. Częstochowianie znów prowadzili trzema punktami – 43:40. W ostatnim wyścigu gospodarze mieli więc tylko postawić kropkę nad i.

„Holta z Drabikiem po raz któryś zaspali pod taśmą i z przodu znaleźli się Sullivan z Kowalikiem. Norweg robił, co mógł, aby rozdzielić duet Apatora, i gdy wydawało się, że sztuka ta mu się powiodła, nie opanowawszy motocykla, uderzył w bandę. Tak rozpoczął się dramat gospodarzy. Ostatni jego akt (bez wykluczonego Holty) rozegrał się za chwilę. Krajowy lider biało-zielonych po pierwszych metrach był ostatni, ale szaleńczym atakiem wszedł przed Sullivana. Kowalik, widząc, co się święci, natychmiast zwolnił. Drabik zbliżył się do niego. Wietrząc swoją szansę, podjął kolejny atak. Rywal z Torunia był jednak czujny. Zablokował częstochowianina, któremu dobrał się do skóry Sullivan. Na przedostatnim wirażu Australijczyk podjechał blisko krawężnika i na prostej w iście kowbojskim stylu wyprzedził najskuteczniejszego zawodnika Radsona. 5:1 dla Apatora i szał radości w ekipie Jana Ząbika. Afera. Torunianie wygrali pierwszy mecz wyjazdowy w tym roku. Nic dodać, nic ująć” – czytamy opis tego feralnego dla Włókniarza wyścigu na łamach „Tygodnika Żużlowego”.

Torunian do tego niespodziewanego zwycięstwa poprowadził zdobywca 12 pkt – Mirosław Kowalik. Oczko mniej wywalczył Ryan Sullivan, a z dorobkiem 10 pkt zawody zakończył Wiesław Jaguś. Z kolei wśród Biało-Zielonych 12 pkt zdobył Sławomir Drabik, a 11 – Mark Loram. O triumfie przyjezdnych zadecydowały niuanse, m.in. to, że tego dnia jeździli oni wyjątkowo twardo.

– Rywale walczyli bezpardonowo, pokazując kilkakrotnie, jak na żużlu nie powinno się jeździć. Staranowanie Drabika przez Sullivana to najbardziej jaskrawy przykład. Ale jak widać, to się opłaciło – przyznał na łamach „Gazety Wyborczej” ówczesny menadżer Radsona Malmy Włókniarza Marek Kraskiewicz.

Porażka z Apatorem sprawiła, że Włókniarz podryfował na samo dno ekstraligowej tabeli i pogrzebał swoje szanse na awans do finałowej czwórki. Częstochowianom pozostała więc walka o utrzymanie, która zakończyła się powodzeniem. Nasza drużyna zajęła wówczas bezpieczne 6. miejsce. Torunianie natomiast awansowali do fazy finałowej, ale nie odegrali w niej żadnej znaczącej roli. Na sześć meczów przegrali wszak aż pięć razy i zanotowali jeden remis.

Radson Malma Włókniarz Częstochowa: 44 pkt 
9. Mark Loram – 11 (d,3,3,2,3)
10. Mariusz Staszewski – 6+1 (3,0,1,1*,1)
11. Sławomir Drabik – 12 (2,3,3,3,1)
12. Grzegorz Walasek – 3 (0,1,w,0,2)
13. Rune Holta – 9 (3,2,2,2,w)
14. Zbigniew Czerwiński – 1+1 (-,-,-,0,1*)
15. Tomasz Jędrzejak – 2 (1,0,1)

Apator Netia Toruń: 45 pkt
1. Wiesław Jaguś – 10 (w,2,3,3,2)
2. Robert Kościecha – 6 (2,0,d,1,3)
3. Ryan Sullivan – 11+2 (3,3,2,1*,2*)
4. Gert Handberg – 2 (1,1,0,0,0)
5. Mirosław Kowalik – 12 (2,2,2,3,3)
6. Tomasz Crzanowski – 4+1 (0,1*,1,2,0)
7. Łukasz Pawlikowski – NS

Rafał Piotrowski