Oskar Polis: Zlikwidowaliśmy parę błędów we mnie, a jeszcze więcej w sprzęcie

Oskar Polis to niewątpliwie cichy bohater niedzielnego meczu Eko-Dir Włókniarza z Lokomotivem Daugavpils. Wychowanek Lwów zgromadził na swoim koncie pięć punktów plus dwa bonusy w trzech startach i walnie przyczynił się do wysokiego zwycięstwa częstochowian nad Łotyszami 56:34.

Oskar Polis dwukrotnie przyjechał za swoim kolegą z drużyny, dowożąc podwójne zwycięstwo najpierw z Hubertem Łęgowikiem w biegu juniorskim, a następnie wygrywając w parze z Nicolaiem Klindtem. Ponadto młodzieżowiec Eko-Dir Włókniarza zdobył jedno „oczko”, przyjeżdżając przed doświadczonym Fredrikiem Lindgrenem. Wielu sympatyków Biało-Zielonych dziwiło się zatem, że Oskara Polisa zabrakło w biegu nominowanym, gdzie szansę dostał Hubert Łęgowik.

– Ja jestem tylko zawodnikiem i jeżeli mi mówią „jedź” to ja jadę, a jak „nie jedź” to nie jadę. Szkoda, że nie dostałem szansy, pojechał Hubert, ważne, że przywiózł punkty i trzeba cieszyć się, że wygraliśmy. Ja też miałem dzisiaj nienajgorsze zawody, które mi wyszły i trzeba się z tego cieszyć– mówi Oskar.

Przed spotkaniem z liderem tabeli Nice PLŻ, mało kto spodziewał się takiego przebiegu i dość wysokiego zwycięstwa gospodarzy. – To jest żużel i tu tak naprawdę może dziać się wszystko. Czasem wygrywa się z najlepszymi, a czasem przegrywa się z najsłabszymi, także na to nie ma wpływu. Jest to sport, można powiedzieć, że wredny, bo bywa w nim różnie. Raz się wygrywa, raz się przegrywa. Dzisiaj układało się wszystko dobrze, byłem dobrze spasowany i to procentowało.

Od jakiegoś czasu forma Oskara Polisa idzie nieustannie w górę. Odkąd junior częstochowskiego zespołu zaczął współpracę z Januszem Stachyrą, jego wyniki są bardzo zadowalające, począwszy od meczu ligowego w Rawiczu, a także podczas Memoriału im. Bronisława Idzikowskiego i Marka Czernego, gdzie Oskar otarł się o podium.

Jeśli chodzi o Memoriał to zepsułem pierwszy bieg, bo jechałem na trzeciej pozycji i po moich błędach przyjechałem na niej. Gdybym wówczas przyjechał pierwszy, to zająłbym w turnieju trzecie miejsce i też byłoby lepiej. Jeśli chodzi o Janusza Stachyrę, to na pewno jest to też jego zasługa, bo zlikwidowaliśmy parę błędów we mnie, a jeszcze więcej w sprzęcie i to teraz skutkuje, procentuje i jest coraz lepiej.

Sam zainteresowany przyznaje, że główną przyczyną słabszej formy był przede wszystkim sprzęt.- Myślę, że bardziej tak. Głowa też, ale w dzisiejszych czasach na żużlu wygrywa się praktycznie doświadczeniem, ale jeszcze bardziej sprzętem.

W meczu z Lokomotivem Daugavpils wielką różnicę zrobili młodzieżowcy, którzy zdobyli w sumie 12 „oczek”, przy zaledwie dwóch punktach łotewskich juniorów. – Ja czuję się doświadczonym zawodnikiem. Jeżdżę już na żużlu parę lat, jeździłem praktycznie na wszystkich torach w Polsce. Ten początek sezonu nie poukładał się sprzętowo. Jest tak, że jak nie wyjdą dwa, trzy mecze, to później jest inaczej, nie jest tak fajnie, nie ma takiego ciągu, że jest super i masz cały czas zero, zero, zero, to wówczas głowa się gotuje i nie jest tak jak być powinno.

Oczekiwania wobec dobrej postawy częstochowskich juniorów są z pewnością duże. Wielu podkreśla, że stanowią oni najsilniejszą formację młodzieżową w rozgrywkach Nic PLŻ. – Nie mnie to oceniać. Wyniki pokażą swoje. Na razie jest dobrze i miejmy nadzieję, że tak pozostanie do końca sezonu.

Z zawodnikiem rozmawiał: Krystian Natoński