Mateusz Borowicz: Zrozumiałem jak ważny jest dla mnie żużel

Dla Mateusza Borowicza sezon 2016 będzie niezwykle ważnym momentem w sportowej karierze. Rozpoczyna on bowiem starty w gronie seniorów oraz wraca do macierzystego klubu, w którym z różnych względów nie było mu dane jeszcze zadebiutować w meczu ligowym.

W styczniu “Borówa” za pośrednictwem swojej strony internetowej opowiadał o zabiegu, który przeszedł, czyli rekonstrukcji więzadła krzyżowego. Sezon 2015 generalnie nie oszczędzał Mateusza. W jego pierwszej części zawodnik MDM Komputery Dreier ŻKS Ostrovii Ostrów Wielkopolski zaliczył groźnie wyglądający upadek po wygraniu swojego pierwszego wyścigu w jednej z rund Nice Cup. Żużlowiec kontynuował ściganie i wygrał fazę zasadniczą z kompletem punktów, a w finale uległ tylko Oskarowi Ajtnerowi-Gollobowi. Efektem wcześniejszej kraksy było jednak pęknięcie kręgów szyjnych i niecały miesiąc przerwy. Gdy najlepszy junior Nice Polskiej Ligi Żużlowej wyleczył kontuzję i wrócił na tor, odezwał się dawny uraz kolana. „Borówa” zaplanował po sezonie zabieg, którego celem było naprawienie kilku „elementów”, by w pierwszym roku startów w gronie seniorów, nie było znaku po dawnych kontuzjach – Operacja dotyczyła stawu kolanowego. Rekonstruowano mi więzadła krzyżowe: przednie, tylne oraz cały kompleks tylno poboczny. Była to operacja artroskopowa polegająca na wprowadzeniu do stawu kolanowego przeszczepu więzadła – przyznał wówczas Mateusz.

A jak obecnie czuje się “Borówa” na kilkanaście dni przed wyjazdem na tor? – Już jest coraz lepiej, niedługo zaczynam truchtać. Jeżdżę już także na motocyklu, aczkolwiek póki co crossowym. W głowie jest już też pewność, bowiem w zimie to były takie myśli, że mogę nie być przygotowany w stu procentach, ale teraz już czuję, że to nadszedł ten moment, w którym mogę wsiąść na swojego bike’a i ścigać się na torze.

Powoli trzeba myśleć o wyjeździe na tor, tymczasem pogoda w Polsce zaczyna płatać nam figle. W Częstochowie potrzeba jeszcze kilku dni ładnej pogody, aby odpowiednio przygotować owal. Czy zatem 22-latek wybiera się gdzieś za granicę? – Myślałem, aby gdzieś potrenować, ale wyjeżdżać teraz i potem dopiero za dwa tygodnie, to nie ma sensu. Ten czas zostaje stracony, to się wiąże też z kosztami, a cały nasz zespół i tak nie pojedzie. Także czekam, przykładam się do rehabilitacji kolana, aby było wszystko efektywniejsze.


Wszystko wskazuje na to, że Mateusz Borowicz nie będzie musiał obawiać się o miejsce w ligowym składzie, bowiem sztab szkoleniowy chce postawić na swoich wychowanków, czyli Artura Czaję i wspomnianego “Borówę” jeśli chodzi o formację seniorską oraz Huberta Łęgowika i kogoś z dwójki Oskar Polis – Michał Gruchalski jeśli rozmawiamy o kadrze do lat 21. Podopieczny Marka Cieślaka w latach 2013-15, nie ukrywa, że nawet jeśli przyszłoby mu walczyć o numery 9-13 lub 1-5 na kevlarze podczas meczu ligowego, nie obawia się on niczego – Nie boję się! Jeśli będę musiał walczyć, to będę to czynił. Jestem nastawiony psychicznie i fizycznie. Przez tę kontuzję wiele zrozumiałem i wiem jak ważny jest dla mnie żużel. Myślałem już nawet o tym, aby odpuścić, ale nie ma tak łatwo. Jestem odpowiednio zmotywowany i chcę być jeszcze lepszy!

Już naprawdę niewiele dzieli nas od inauguracji sezonu ligowego. Początkowo Eko-Dir Włókniarz Częstochowa 28 marca miał jechać na obiekt przy ul. Wschodniej w Opolu, tymczasem w zeszłym tygodniu poinformowano, iż “biało-zieloni” sezon rozpoczną na Bydgoskiej 80 w Pile – Psychicznie byłem już jakoś nastawiony, że jedziemy do Opola i nagle przyszła zmiana terminarza. Trochę pojawiło się zniesmaczenie, ale przyjąłem wszystko do wiadomości i teraz pozostaje trzymać gaz w Pile.