Hubert Łęgowik: Pozostaje przeprosić kibiców
Takiego występu Huberta Łęgowika w sobotnie popołudnie chyba nikt się nie spodziewał. “Łęgiemu“, cichemu bohaterowi sezonu 2016, objawieniu sezonu w Nice Polskiej Lidze Żużlowej udało się pokonać tylko… Patryka Wojdyło.
Hubert w biegu młodzieżowym przespał nieco start i było widać, że jego sprzęt nie jest w tym wyścigu zbyt szybki. Jechał przez jakiś czas na drugim miejscu, lecz ostatecznie przepuścił do przodu Oskara Polisa, by ten zaczął ścigać Rafała Karczmarza – Zgadza się, spodziewałem się dużo lepszej postawy ze swojej strony. Treningi wskazywały, że wszystko jest okej. Testuję i poznaje się z silnikami GTR, które w Krośnie spisywały się naprawdę wyśmienicie, lecz w tym pierwszym biegu dzisiaj był coraz wolniejszy. Zdecydowaliśmy się go zostawić, dokonaliśmy drobnych korekt i… defekt. Padł cały układ elektryczny, motocykl zaczął przerywać i stanął. Kompletnie nieudany początek, więc na ósmy wyścig wziąłem drugi motocykl. Tor był jednak po polaniu i niezbyt spasowany tak, jakbym tego oczekiwał. Trzy starty i nie pokazałem się w nich z dobrej strony. Mogę jedynie przeprosić kibiców, ale taki jest żużel. Będę pracował nad tym, aby moje wyniki były lepsze – przyznał załamany 21-latek.
U progu sezonu silniki Marcela Gerharda testował Janusz Kołodziej. W późniejszym czasie startowali na nim m.in. Chris Harris oraz Fredrik Lindgren. W przypadku “Łęgiego” da się zauważyć, że m.in. w Krośnie miewał słabsze momenty startowe na tych silnikach, lecz “gryzł tor” na dystansie. Dziś było nieco gorzej zarówno na starcie jak i na dystansie – Wszystko zależy od toru. Silniki ogólnie jadą świetnie, ale dziś jechały z usterką i nie mogłem się na nim zaprezentować w stu procentach. Będę kontynuował na nim jazdę, bowiem jestem z niego zadowolony.
Spotkanie ze Stalą BETAD Leasing Rzeszów pokazało, że Łęgowik jest bardzo ważną postacią w drużynie. Do zdobycia punktu bonusowego zabrakło ledwie jednego oczka, a 21-latek przeważnie przy swoim nazwisku zapisał wyniki w okolicach dwucyfrówki – Spotkanie było cały czas na styku. Jestem młodzieżowcem i na pewno moje punkty są ważne w rozgrywkach ligowych. Niestety, dziś się nie udało, taki jest sport. Miałem nieco pecha, bowiem nie można mówić o słabszym dniu. Pozostaje jedynie przeprosić kibiców.
9 sierpnia w meczu szwedzkiej Elitserien na torze w Vetlandzie doszło do ciekawej sytuacji. Mało kto wie, ale o punkcie bonusowym w starciu drużyny Tomasa H. Jonassona z Masarną Avesta zadecydował… bieg dodatkowy. W nim Bartosz Zmarzlik pokonał Leona Madsena. Czy taka forma rozstrzygania sprawy dodatkowego punktu w przypadku remisu w dwumeczu mogłaby się przyjąć w Polsce? – Czemu nie. Mieliśmy dziś fajne widowisko, a taki bieg dodatkowy mógłby być dodatkowym elementem w walce o ten bonus, który może być bardzo ważny. Mam nadzieję, że nie braknie nam go na koniec sezonu zasadniczego. Trzeba robić wszystko, aby w kolejnych spotkaniach to nadrobić.