RETRO SPEEDWAY 2000: Radson-Malma Włókniarz Częstochowa – Atlas Wrocław (FOTO)

 

Dzisiejsi rywale 23 lata temu po raz pierwszy w sezonie ‘00 spotkali się na torze w Częstochowie w lany poniedziałek, 24 kwietnia. Mecz w ramach IV rundy ekstraligi był niezwykle ważny dla obydwu ekip. Zarówno częstochowianie, jak i wrocławianie w swoich poprzednich spotkaniach notowali porażki i pilnie potrzebowali dużych punktów meczowych.

Spotkanie Radson Malma Włókniarza z Atlasem Wrocław zaczęło się po myśli gospodarzy. Zespół beniaminka połowę wyścigów pierwszej serii wygrał bowiem podwójnie i w efekcie po czterech gonitwach prowadził już 16:8. Jedynym minusem dla miejscowych była sytuacja z 3. wyścigu, w którym Tomasz Jędrzejak, nie wiedzieć czemu, na pierwszym łuku po starcie nie wyłamał motocykla i pojechał prosto w drewnianą bandę. Upadek wyglądał makabrycznie, a zawodnik wyleciał poza tor i wylądował w pasie bezpieczeństwa. U Jędrzejaka stwierdzono wprawdzie, na szczęście, tylko ogólne potłuczenia ciała, ale do końca spotkania nie był już zdolny do jazdy i jego miejsce zajmował Zbigniew Czerwiński.

W dalszej części starcia wrocławianie mocno postawili się miejscowym. Wygrali wszak podwójnie 5. bieg, a kolejne dwa zakończyły się ich triumfem 4:2. W efekcie przed kolejną przerwą w meczu – po 7. wyścigu na tablicy wyników pojawił się remis 21:21.

To było jednak wszystko, na co tego dnia stać było żużlowców z Dolnego Śląska. W kolejnych biegach bowiem to już Biało-Zieloni dyktowali warunki i systematycznie powiększali przewagę. Ostatecznie triumfowali różnicą 10 oczek – 50:40. Na tak przekonującą przewagę wpływ miała kapitalna postawa obcokrajowców Włókniarza. Rune Holta i Mark Loram 23 lata temu wywalczyli w sumie aż 24 punkty. Z kolei Jimmy Nilsen oraz Brian Andersen dla przyjezdnych zdobyli razem zaledwie 9 oczek.

„To był ostatni występ Nilsena w barwach Atlasu” – grzmiał po zawodach na łamach „Gazety Wyborczej” ówczesny wiceprezes wrocławian Andrzej Rusko: „Ten zawodnik jest kompletnie nieprzygotowany do sezonu, po prostu nie ma siły jeździć. Przeciwko Pile nie będzie mógł jeździć Greg Hancock, ale Nilsen na pewno nie wystąpi. Wolę wstawić do składu [Andrzeja] Zieję. Martwi mnie uraz obojczyka Briana Andersena, bo już wcześniej miał z nim kłopoty. Nie wiem, co dalej z trenerem Knudsenem. Musimy się zastanowić nad jego przyszłością w klubie”.

Słowa działacza Sparty okazały się prorocze, bo do Piły wrocławianie pojechali już bez Tommy’ego Knudsena. Legendę WTS-u na stanowisku szkoleniowca zastąpił Andrzej Koselski. Efekt nowej miotły zadziałał, gdyż przyjezdni na trudnym ternie pokonali aktualnych wówczas mistrzów Polski 46:43.

Wracając do meczu w Częstochowie, zwycięzcy nie kryli po nim radości. Cieszyć mogła przede wszystkim równa postawa całej drużyny. Oprócz Zbigniewa Czerwińskiego wszyscy jeźdźcy punktowali bowiem na przyzwoitym poziomie.

– Są powody do satysfakcji, bo tym razem prawie wszystko zagrało. Prawie, gdyż rozsypało się parę motocykli. Generalnie sprzętowo byliśmy jednak bardzo dobrze zabezpieczeni. Kto nam pomógł? Stajnia niemieckiego mechanika Otto Weissa. To on przygotował nam kilka silników – powiedział sternik Włókniarza Marian Maślanka na pomeczowej konferencji prasowej.

Wygrana z Atlasem była pierwszym triumfem Włókniarza w historii startów w ekstralidze. W kolejnych meczach częstochowianie prezentowali się coraz lepiej i w sezonie ‘00 otarli się nawet o awans do fazy play-off. Finalnie częstochowianie zajęli szóstą lokatę, a oczko wyżej sklasyfikowano właśnie wrocławian.

Rafał Piotrowski