“Na pewno nie gasimy silników i dziaÅ‚amy dalej”. Wywiad z Panem Jackiem Balcerakiem

Podczas niedzielnego meczu PGE Ekstraligi pomiÄ™dzy zielona-energia.com Włókniarzem CzÄ™stochowa a Moje Bermudy StalÄ… Gorzów goÅ›ciem naszego klubu byÅ‚ Pan Jacek Balcerak, który razem z kotem Parysem przemierzaÅ‚ szlak polskich klubów żużlowych w ramach akcji “W butach z kotem“.

Głównym zaÅ‚ożeniem wÄ™drówki byÅ‚a pomoc chorej Kindze, która zmaga siÄ™ z artrogrypozÄ… (link do zbiórki – TUTAJ). Sama Kinga również byÅ‚a obecna na Arenie zielona-energia.com w trakcie rywalizacji “Lwów” ze “Stalowcami”.

Dzień po jakże emocjonującym spotkaniu postanowiliśmy porozmawiać z Panem Jackiem, pytając między innymi o dalsze możliwości pomocy Kindze, ale też o przeżycia związane z niedzielnym meczem.

_

Na samym początku chciałbym zapytać Pana o wrażenia z meczu. Jak się podobało?

Bardzo podobała mi się walka w całym spotkaniu. Jechaliście bardzo dobrze, a przede wszystkim bardzo mądrze. Dwukrotnie pokonaliście Bartosza Zmarzlika, Kuba Miśkowiak wykonał świetną robotę, jestem pod wrażeniem tego, jak jeździł ten młody zawodnik. 

Czy oprócz naszego stadionu udało się zobaczyć coś jeszcze w Częstochowie?

Nie mieliÅ›my niestety za dużo czasu. Sam byÅ‚em też dosyć zmÄ™czony, ponieważ w nogach mam już blisko miesiÄ…c drogi. Na pewno byliÅ›my na Jasnej Górze, to jednak taki sztandarowy symbol miasta. Kinga nigdy wczeÅ›niej tam nie byÅ‚a, wiÄ™c to na pewno wyjÄ…tkowa wizyta, ale też dodatkowe przeżycie dla niej. CaÅ‚a ta akcja miaÅ‚a zresztÄ… na celu “wyrwanie” jej z domu. NiepeÅ‚nosprawność jest pewnym ograniczeniem, wiÄ™c dziÄ™ki takiej inicjatywie ma możliwość zobaczenia i zwiedzenia wielu miast. Fajnie siÄ™ staÅ‚o, że zakoÅ„czyliÅ›my podróż w CzÄ™stochowie. Z waszej strony spotkaÅ‚o nas bardzo miÅ‚e przyjÄ™cie, wiÄ™c dla mnie to również byÅ‚o miÅ‚e zakoÅ„czenie. Duże podziÄ™kowania za goÅ›cinÄ™, byÅ‚o naprawdÄ™ super.

Tak jak Pan mówi, zakończenie waszej wędrówki przypadło właśnie na Częstochowę, skąd taka decyzja?

Zadecydowały sprawy proceduralne. Zostaliśmy zaproszeni do programu Pani Elżbiety Jaworowicz. To wszystko ma się odbyć w czwartek, więc musiałbym organizować specjalny transport i wracać w środę do domu, a potem znów wracać na trasę. W niedzielę kończyłbym w Lublinie, byłoby to dość kłopotliwe, dlatego stwierdziłem, że najlepszym rozwiązaniem będzie po prostu na razie zakończenie w Częstochowie. Zobaczymy, co będzie po emisji programu. Jeżeli będzie trzeba, to dalej pójdziemy w drogę i będziemy kończyli tę zbiórkę.

Muszę jeszcze zapytać o samego kota Parysa. Jak z Pana perspektywy ta podróż dla niego wyglądała?

To jest taki dość dziwny kot. Mój drugi jest wybitnym domatorem i w zasadzie wiÄ™kszość tych zwierzÄ…t tak ma. Natomiast Parys jest typem podróżnika, który zawsze ze mnÄ… wszÄ™dzie chodzi. Mimo swoich dwóch lat ma już przebyte blisko 2500 kilometrów. PrzeszliÅ›my PolskÄ™ wzdÅ‚uż i przeszliÅ›my PolskÄ™ wszerz. Teraz wykonaliÅ›my z kolei maÅ‚Ä… trasÄ™ klubów żużlowych. Parys uwielbia noclegi w namiocie, doskonale siÄ™ tam odnajduje. Lubi las, lubi też swój wózek, w którym siÄ™ przemieszcza i obserwuje to, co dzieje siÄ™ “za oknem”. MogÄ™ powiedzieć, że trafiÅ‚ swój na swego.

Przejdźmy do najważniejszej rzeczy, czyli do zdrowia Kingi. Proszę powiedzieć, co Państwo teraz planują?

Aktualnie na koncie mamy około 100 tysięcy złotych, brakuje nam jeszcze 200 tysięcy. Nie ukrywam, że sporą nadzieję wiążę z emisją programu. Liczę, że zamkniemy zbiórkę po programie. Jeśli się uda, to Kinga przejdzie już 15 operację. Powinna ona być jednak kończąca. Dzięki niej będzie mogła swobodnie się poruszać. Operacja będzie polegała na ustawieniu w odpowiednim położeniu stóp i piszczeli. Dodatkowo skorygowane zostaną biodro i kręgosłup. Przy pełnym powodzeniu dziewczyna wstanie z wózka. Kinga od wielu lat zmaga się z niepełnosprawnością i nie ma możliwości funkcjonowania o własnych siłach. Ma 15 lat, więc wchodzi w wiek dojrzewania, niedługo będzie już dorosłą osobą. Warto, aby jej start życiowy był w jakiś sposób zapewniony. Osobiście poznałem Kingę 5 lat temu, była to dla mnie obca osoba. Okazuje się, że teraz tworzymy bardzo zgrany duet, mamy towarzyskie relacje. Takimi działaniami można zmieniać komuś życie.

Zbiórka jest oczywiście dalej aktywna i jest zdecydowanie najlepszym sposobem, aby wspierać Kingę, prawda?

Tak. Jest to jedno z naszych źródeł, jednak nie ma żadnej gwarancji, że to się wszystko zakończy. Jest to duża szansa, każda wpłata znacznie nas przybliża do sukcesu. Zachęcam wszystkich do wspierania, jeszcze nam trochę brakuje. Kwota jest duża, ale na pewno jest do uzbierania. Mimo wszystko jeszcze długa droga przed nami. Aktualnie kot Parys trochę odpoczywa, ale na pewno nie gasimy silników i działamy dalej.

Na sam koniec chciałbym jeszcze wrócić do tematyki żużlowej. Jest jakieś szczególne wspomnienie, które zostało Panu w głowie po tej wędrówce?

Na pewno jest to gościnność wszystkich klubów, które nas przyjęły. Każdy z ośrodków wyszedł do nas z otwartymi ramionami, dodatkowo zaoferowano nam to, o co zazwyczaj prosiliśmy. Ta życzliwość była bardzo ujmująca. Na pewno codziennie jesteście zalewani takimi prośbami, ale mimo wszystko znajdujecie czas na przyjęcie takich akcji, dlatego jest mi bardzo miło. W tym miejscu jeszcze raz bardzo dziękuję Częstochowie. To właśnie tutaj mogłem zakończyć swoją przygodę. Dziękuję również za bardzo miłe i ludzkie przyjęcie. Nie było to wymuszone, na takiej zasadzie, że ktoś przyszedł i trzeba go przyjąć. Widać było ogromne zaangażowanie i wielką sympatię do całej akcji. Dzięki temu milej się przede wszystkim chodzi, dzięki życzliwości władz klubu i kibiców wszystko było przyjemniejsze.

Dziękuję za rozmowę. Dla Kingi przesyłamy przede wszystkim życzenia zdrowia. Do zobaczenia w przyszłości, może przy okazji meczu Włókniarza?

Na pewno! Jak tylko uda się sfinalizować operację, to odwiedzimy z Kingą jeszcze raz te same miejsca. Dla mnie to też jest wartość dodana tego wszystkiego. Dziękuję!

_