RETRO SPEEDWAY ’95: Włókniarz Częstochowa vs Stal Michael GorzówWLKP (FOTO)

Mecz Włókniarza Częstochowa ze Stalą-Michael Gorzów z 1995 r. bez cienia wątpliwości znajduje się w ścisłym topie najciekawszych spotkań rozegranych na stadionie przy ul. Olsztyńskiej od momentu jego otwarcia, czyli na przestrzeni ostatnich 75 lat. Świadczyć o tym może już sam nietypowy wynik rywalizacji. W zawodach w ramach dziewiątej rundy ówczesnej pierwszej ligi Lwy pokonały gorzowian różnicą zaledwie jednego punktu – 45,5:44,5.

RETRO SPEEDWAY
SCREEN BOŻYSZCZEM CZĘSTOCHOWY

Częstochowianie w omawianym spotkaniu potrzebowali zwycięstwa niczym kania dżdżu, 2 punkty meczowe pozwoliłyby im bowiem na opuszczenie dolnego rejonu tabeli, zagrożonego spadkiem do niższej klasy rozgrywkowej. W tamtym okresie Włókniarzowi nie sprzyjał jednak los – niedługo wcześniej za jazdę na „podwójnym gazie” prawo jazdy stracił bowiem jeden z liderów drużyny Sławomir Drabik. Wówczas dokument ten był niezbędny do startów w zawodach żużlowych i podczas starcia ze Stalą ulubieniec częstochowskiej publiczności musiał po raz pierwszy przymusowo pauzować. „Slammera” ostatecznie zastąpił ściągnięty w trybie awaryjnym z Ostrowa Piotr Kociemba.

Początek meczu okazał się niezwykle wyrównany, na otwarcie zanotowano wszak dwa remisy, a po trzecim wyścigu dnia na 2-punktowe prowadzenie wyszli częstochowianie. Czwarty bieg także zakończył się remisem, a wyjątkowo ciekawie zrobiło się w gonitwie numer 5. Joe Screen przespał wówczas start, ale jak to miał w zwyczaju, szybko rzucił się w pogoń za rywalem – w tym wypadku za Piotrem Świstem. Wspomniana dwójka na linię mety wpadła równo i sędzia nie był w stanie wskazać zwycięzcy, przyznał więc każdemu z żużlowców solidarnie po 2,5 punktu. Z racji że Franczyszyn poradził sobie z Kociembą, przewaga gospodarzy stopniała do zaledwie jednego oczka.

Kolejne dwie gonitwy przebiegły po myśli Lwów. Najpierw miejscowi wywalczyli 4 punkty, a w wyścigu młodzieżowym duet Sebastian Ułamek – Rafał Osumek zaliczył podwójne zwycięstwo. Gorzowianie nie dawali jednak za wygraną i w wyścigach 8. i 9. dorzucili do dorobku zespołu 9 punktów. Oznaczało to, że częstochowianie znów prowadzili minimalnie – 27,5:26,5. 

Druga część spotkania miała również bardzo wyrównany przebieg, w związku z czym nieznaczna przewaga Biało-Zielonych utrzymała się przed ostatnim, decydującym wyścigiem. W nim na starcie stanęli od krawężnika: Sebastian Ułamek, Billy Hamill, Joe Screen oraz Piotr Świst. Aby częstochowianie mogli świętować upragnione zwycięstwo, finalne starcie musiało się zakończyć przynajmniej remisem.

Kiedy maszyna startowa ruszyła do góry, stadion przy ul. Olsztyńskiej zamarł, na czele znaleźli się bowiem gorzowianie. Pościg za nimi rozpoczął Screen, ale nie mógł znaleźć sposobu na rywali. Daleko z tyłu podążał natomiast najmłodszy i najmniej doświadczony w tej stawce Ułamek. Brytyjczyk tymczasem nie zamierzał ustępować i cały czas kąsał przeciwników. Gdy już mało kto na stadionie liczył na zwycięstwo Lwów, Screen przed ostatnim łukiem wcisnął się pomiędzy Hamilla i Śwista, by wyjść na prowadzenie i tym samym zapewnić Włókniarzowi tak potrzebne zwycięstwo. Atak jednego z najlepszych stranierich w historii naszego klubu do tej pory określany jest jako poezja żużla.

„Uśmiecham się za każdym razem, kiedy myślę o tym biegu, kiedy ktoś w mediach społecznościowych oznaczy mnie na nagraniu z tego wyścigu. To był świetny czas dla mnie i dla całego klubu. Dostałem po tym biegu mnóstwo gratulacji” – tak po latach Screen wspomniał ten pamiętny wyścig, po którym stał się bożyszczem Częstochowy.

Domowe zwycięstwo sprawiło, że Włókniarz opuścił strefę spadkową. Również w kolejnych meczach mimo braku Drabika w zespole częstochowianie bronili się dzielnie i ostatecznie uplasowali się na 8. pozycji w dziesięciozespołowej pierwszej lidze. Dwie lokaty wyżej zmagania w najsilniejszej wówczas klasie rozgrywkowej w naszym kraju skończyli natomiast gorzowianie.

Rafał Piotrowski