Hubert Łęgowik odpowiada kibicom

Hubert Łęgowik spisuje się bardzo dobrze w ligowych starciach “Lwów”, co mogliśmy ujrzeć podczas niedzielnego spotkania przeciwko krakowskim zawodnikom. Mimo iż zajmuje pozycję juniora, odgrywa on bardzo ważną rolę w drużynie i na razie bardzo dobrze mu to idzie. Kibice mieli okazję nadesłać nam pytania do tego zawodnika, na które Hubert odpowiedział tuż po wygranym meczu ze Speedway Wandą Instal Kraków.

Popularny w częstochowskim środowisku “Łęgi” zdobył w spotkaniu z Wandą Kraków dość pokaźną sumę 8 oczek. Był on również autorem jednego z lepszych biegów niedzielnego spotkania. W gonitwie nr. 8 zaprezentował kibicom świetną szarżę, kiedy to z ostatniej pozycji po jednym ataku przedostał się na pierwszą. Częstochowscy kibice wręcz łapali się za głowy ze zdumienia. Pokazał on już po raz kolejny, że jego zapowiedź o tym, że chce zostać najlepszym juniorem w Nice PLŻ nie była tylko przedsezonową przechwałką. Nie popada on jednak przy tym w samo zachwyt i ciężko pracuje na uzyskanie jeszcze lepszych wyników.

Kibice mogli zadać naszemu juniorowi pytania. Spośród nich zostało wybranych pięć najlepszych, na które odpowiedzi znajdziecie poniżej.

Hubert, świetne występy w Nice PLŻ bardzo nas cieszą. Spisujesz się bardzo dobrze. Czy nie myślałeś nad spróbowaniem swoich sił w ligach zagranicznych, które prezentują podobny poziom do tej, w której ścigasz się obecnie?
– Oczywiście, że chciałbym spróbować swoich sił w Szwecji czy w Danii, jednak jest problem z KSM-em. Nie miałem jeszcze okazji startować za granicą, więc jest on dość wysoki. Taki KSM jak ja prezentują zawodnicy pokroju Emila Sajfutdinowa. Mając do wyboru, wiadomo więc, że postawią na bardziej doświadczonych zawodników. Z tym jest niestety ciężko, ale jeśli tylko pojawiłaby się okazja do zaprezentowania swoich umiejętności poza naszym krajem, jestem gotów!

“Mieć lwa w sercu”, co to według Ciebie znaczy?
– To troszeczkę taki mój charakter, bo ja jestem takim lwem z duszą w głębi serducha. Mimo wszystko Częstochowa, odkąd jeżdżę we Włókniarzu, jest w moim sercu i nie chciałbym stąd odchodzić. To nie są na pewno słowa rzucone na wiatr i będę jeździł dla Włókniarza, dopóki tylko będę mógł.

Czasami słyszy się, że żużlowcy nazywają swoje maszyny. Czy ty też masz swoje nazwy silników i motocykli?
– Mam też takie nazwy, ale jednak nie chciałbym ich zdradzać, ponieważ są one dość osobiste (śmiech dop. red.). Najważniejsze jest to, że są szybkie i oby takie pozostały do końca sezonu.

Kibiców również interesuje czy masz jakąś pasję poza żużlem?
– Jasne. Interesuje się różnymi sportami. Jeżdżę na desce, gdzieś tam z kumplami na różne imprezy, oczywiście sportowe (śmiech dop. red.). Mam różne pasje. Zdarza się, że czasem wezmę wędkę w dłoń i idę łowić ryby.

Teraz pełna koncentracja. Jeśli musiałbyś wybrać to, co byś wolał – walczyć ze stoma końmi wielkości kaczek, czy może z jedną kaczką wielkości konia? Założenie jest takie, że jesteś nieuzbrojony.
– Hmm… dosyć ciężkie pytanie przyznam, ale że jestem taki mały i moim zdaniem zwinny, mógłbym chyba walczyć z kaczką wielkości konia. Nie boję się, więc myślę, że gdzieś bym się tam prześlizgnął i na pewno dałbym sobie radę.

Dziękuję ci bardzo za odpowiedź na te nurtujące kibiców pytania i życzę powodzenia na torze.
– Dziękuję również. Chciałbym też przy okazji pozdrowić wszystkich kibiców i oby jeszcze więcej ich przybywało na stadion. My natomiast będziemy się starać o jak najlepsze wyniki dla drużyny.