Mateusz Świdnicki w LWYgadane: Chcę odzyskać radość z jazdy
Mateusz Świdnicki po dwóch latach pobytu w innych klubach, wrócił do Krono-Plast Włókniarza Częstochowa. Nasz wychowanek podpisał kontrakt na starty w Ekstralidze U24. 24-latek był gościem naszego podcastu LWYgadane, w którym opowiedział o całej swojej dotychczasowej karierze.
Początki przygody ze speedwayem Mateusza sięgają jego występów na miniżużlu. W rozmowie z prowadzącym nasze podcasty Rafałem Piotrowskim, Świdnicki wyjaśnił, jak to się w ogóle stało, że zawitał na miniżużlowy obiekt przy Brzegowej jako adept: – Staliśmy z tatą w budynku klubowym w kolejce po bilety na mecz. Leżały ulotki z miniżużla i zainteresowało nas to, co jest na nich przedstawione. Stwierdziliśmy, że pójdziemy mnie zapisać i spróbuję swoich sił. Wiadomo, że początki były trudne, ale poszło to w miarę fajną stronę.
Mateusz rokrocznie zyskiwał doświadczenie i rozwijał swoje umiejętności. Od 2020 roku był etatowym młodzieżowcem w ekstraligowej drużynie Lwów. Jeżeli chodzi o najsilniejsze żużlowe rozgrywki na świecie, najlepiej radził sobie w roku 2021.
Wtedy to osiągnął średnią 1,694 i był to trzeci najlepszy rezultat w całym zespole. – To był przełomowy sezon – przyznał Świdnicki. – Wtedy chyba nawet na wyjazdach miałem lepszą średnią niż na domowym torze. Jak dobrze pamiętam, byłem wówczas też czwarty w Indywidualnych Mistrzostwach Świata Juniorów. Był to mały sukces, bo być czwartym zawodnikiem na świecie wśród młodzieżowców, to nie jest małe osiągnięcie – mówił w podcaście nasz zawodnik.
W ekstraligowych rozgrywkach Mateusz Świdnicki zasłynął nie tylko skutecznością w wielu meczach. Duży rozgłos dały mu dwa zwycięstwa z Bartoszem Zmarzlikiem na gorzowskim torze, który w latach 2021 – 2022 był dla obecnego pięciokrotnego Indywidualnego Mistrza Świata obiektem domowym. Innymi słowy, pokonanie Zmarzlika w Gorzowie to nie lada wyczyn.
– Powiem szczerze, że nie wiem jak to się stało, że wygrałem z nim na jego torze rok po roku. Pamiętam, że w 2022 jechałem chyba z trzeciego pola. Taśma poszła w górę, puściłem klamkę, zerkam, a ja jestem długość motocykla przed Bartkiem. Długo nie myślałem, tylko się założyłem i udało mi się to dowieźć, choć emocje były spore. Dopóki nie dojechałem do mety, to nie mogłem uwierzyć, że naprawdę z nim wygrałem. Tak to już jest w speedwayu, że z każdym można wygrać i przegrać. To normalna kolej rzeczy – skomentował Świdnicki.
Indywidualnie, największym sukcesem Mateusza jest Młodzieżowe Indywidualne Mistrzostwo Polski, po które sięgnął na torze w Częstochowie w 2022 roku. O kolejności na podium decydował wyścig dodatkowy, w którym nasz wychowanek pokonał Jakuba Miśkowiaka i Wiktora Lamparta.
– Pamiętam ten bieg, jakby to było wczoraj. Od początku wiedziałem, że z zewnętrznego pola nie wystartuję najlepiej, bo „Misiek” i Wiktor są lepszymi startowcami ode mnie. Miałem jednak w głowie ułożony plan. Spodziewałem się, że Kuba będzie chciał mnie wywieźć na szeroką, więc zaplanowałem, że zrobię przycinkę. Miałem trochę szczęścia, bo „Miśka” delikatnie podbiło na koleinie, Wiktor musiał przymknąć gaz i zrobiła się luka dla mnie. Później za bardzo nie miałem wyjścia i musiałem pilnować krawężnika, bo zapewne gdybym się wyniósł trochę szerzej, to „Misiek” wcisnąłby mi się pod łokieć. Trzymając się kredy jechałem wolniej, ale udało mi się to dowieźć – wspominał Świdnicki.
Cały podcast poniżej:
Po zakończeniu wieku juniora, kariera Mateusza nie potoczyła się po jego myśli. – Jedyne czego żałuję, to tego, że w sezonie 2022 nie zbiłem nieco średniej, aby w kolejnym roku móc jeździć w rozgrywkach Ekstraligi U24. To było gwoździem do trumny, bo w sezonie 2021 miałem ponad 70 zawodów, w kolejnym roku ponad 50, natomiast w latach 2023 – 2024 objechałem łącznie może z 20 imprez. Idąc do Krosna był też taki zamysł, abym się przełamał na trudniejszym torze. Niestety, poszło to w drugą stronę – wytłumaczył.
Świdnicki wrócił do naszego klubu z myślą o startach w Ekstralidze U24, ale droga do składu pierwszej drużyny nie jest dla niego zamknięta. Wszystko zależy od oceny jego dyspozycji przez trenera Mariusza Staszewskiego.
– Celem numer jeden jest odzyskanie radości z jazdy. Co do Ekstraligi, nawet o tym nie myślę. Nie chcę sobie tym zaprzątać głowy. Chciałbym za to wrócić do dyspozycji z 2022 roku. Wiem, że to, co było przez ostatnie dwa lata, jestem w stanie wyrzucić i w nowym sezonie być zupełnie innym zawodnikiem – podsumował w podcaście LWYgadane Mateusz Świdnicki.
