RETRO SPEEDWAY 02′: Włókniarz Candela Częstochowa – Unia Leszno (FOTO)
W 2002 roku ekipy Włókniarza Częstochowa i Unii Leszno po raz pierwszy od lat 90. XX wieku skompletowały składy, które gwarantowały im walkę o czołowe lokaty w ekstralidze. Nic więc dziwnego, że spotkanie w ramach IX rundy drużynowych mistrzostw Polski, do którego doszło 30 maja 2002 r. na owalu przy ul. Olsztyńskiej, mocno zelektryzowało żużlową część Częstochowy. Dodatkowym smaczkiem omawianego starcia był fakt, że jednym z ówczesnych liderów ekipy gości był wychowanek Włókniarza – Sebastian Ułamek.
Początek meczu sprzed 22 lat nie przebiegł po myśli częstochowian. Lepiej na owalu Biało-Zielonych radzili sobie bowiem leszczynianie, którzy po rozegraniu siedmiu wyścigów prowadzili różnicą już 6 oczek – 24:18. Trener Włókniarza w tym momencie zagrał jednak va banque i w miejsce Artura Pietrzyka w ramach rezerwy taktycznej desygnował do boju Ryana Sullivana. Australijczyk wygrał, a że za jego plecami zameldował się Rune Holta, to przewaga gości stopniała do zaledwie 2 punktów.
Po 9. biegu ekipa Lwów doprowadziła do remisu, kluczowy dla dalszych losów meczu okazał się natomiast 10. wyścig. W nim ponownie triumfował Sullivan, ale języczkiem u wagi okazał się… Pietrzyk, który pokonał wyżej notowanych rywali: Sebastiana Ułamka i Jacka Rempałę. W efekcie gospodarze objęli pierwsze w tym spotkaniu prowadzenie (32:28), którego, jak się później okazało, nie oddali już do końca.
„To były dla mnie bardzo ważne punkty. Potrzebowałem takiego wyścigu, który dałby mi pewność siebie, pozwolił zaufać motocyklom. Wiem, że po udanym ubiegłym sezonie kibice oczekują ode mnie więcej. Jest mi jednak przykro, że na moje słabsze występy reagują gwizdami” – skomentował na gorąco swój występ zarówno w 10. gonitwie, jak i w całym meczu Pietrzyk na łamach „Gazety Wyborczej”.
W kolejnych wyścigach częstochowianie przejęli kontrolę nad rywalizacją i systematycznie powiększali swoją przewagę. Mecz zwyciężyli różnicą aż 10 punktów – 50:40, pokazując tym samym charakter zespołu.
„Bardzo cieszymy się z kolejnego zwycięstwa, które umocni naszą pozycję w czołówce. Spotkanie było pasjonującym widowiskiem. Początek należał do gości, którzy idealnie wstrzelili się w starty i odjeżdżali na dystansie. Defekt Jonssona i błąd Sullivana pozwoliły odskoczyć Unii na kilka punktów. Później wyszło słońce i zmieniły się warunki na torze na naszą korzyść. Na początku słabiej jechał Pietrzyk, ale po zmianie motocykla szło już mu znacznie lepiej. Klasą dla siebie byli Sullivan i Jonsson, który dwa razy po pięknej walce przyjeżdżał przed Adamsem” – powiedział po spotkaniu szczęśliwy trener Włókniarza Andrzej Jurczyński, cytowany przez „Gazetę Wyborczą”.
Znacznie mniej powodów do radości po meczu pod Jasną Górą miał szkoleniowiec Unii Leszno Jan Krzystyniak. Jego podopieczni w ostatnich ośmiu biegach zdobyli wszak aż 16 punktów mniej od rywali i mimo prowadzenia w pierwszej części meczu finalnie musieli obejść się smakiem.
„Zawody układały się po naszej myśli do połowy spotkania, kiedy prowadziliśmy sześcioma punktami. Następnie warunki na torze diametralnie się zmieniły. Zrobiło się twardo i sucho. Gospodarze, w przeciwieństwie do moich zawodników, wiedzieli, co zrobić ze sprzętem. My zostaliśmy z ustawieniami silników z początku meczu. To nie zdało egzaminu i było widoczne na starcie. Słabiej pojechał także Kasprzak. Miał na tym torze namieszać startami, a tak naprawdę namieszał jedynie w dziewiątym wyścigu. Kiedy było 5:1 dla nas, przyblokował Adamsa i skończyło się 2:4” – smucił się po zawodach Krzystyniak.
Na zakończenie sezonu ’02 leszczynianie wywalczyli tytuł wicemistrzowski. Częstochowianie z kolei musieli się zadowolić czwartą lokatą. W przypadku Włókniarza mogło być znacznie lepiej, ale w rundzie play-off zawodnicy z lwem na piersi odnieśli sporo kontuzji i w efekcie tę część sezonu zakończyli bez dużych punktów meczowych. Słabszą końcówkę rozgrywek powetowali sobie jednak z nawiązką w kolejnym sezonie, w którym po raz czwarty w historii klubu wywalczyli złote krążki DMP.
RAFAŁ PIOTROWSKI