Włókniarz, tu się szkoli. Rozmowa z Wojciechem Halkiewiczem
“Włókniarz, tu się szkoli” – to cykl wywiadów z członkami sztabu szkoleniowego oraz zawodnikami Włókniarza Częstochowa, którzy już teraz święcą sukcesy w różnych kategoriach zmagań. Porozmawiamy z najważniejszymi osobami oraz aktorami całego systemu szkolenia adeptów w naszym klubie.
Tym razem postanowiliśmy o głos poprosić ojca jednego z naszych utalentowanych, młodych zawodników, który w sezonie 2022 miał wkład choćby w wywalczenie srebrnego medalu Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów. Mowa oczywiście o Kacprze Halkiewiczu, a na pytania odpowiedział Wojciech Halkiewicz.
…
Można powiedzieć, że sezon 2022 staje się już powoli wspomnienień. Jak KAcper wobec tego podsumowałby swoje dokonania w tym roku, a jak Pan by je ocenił?
Cóż, początek był dobry, a nawet lepszy niż sami się spodziewaliśmy. To był pierwszy sezon Kacpra na “dorosłym” żużlu, czyli w kategorii 500 cc. Wszystko szło po naszej myśli, aż do tej niepotrzebnej, pechowej kontuzji, która przytrafiła się na torze w Zielonej Górze. Troszkę nam to pokrzyżowało plany. Na całe szczęście Kacper jednak wrócił i ścigał się dalej. Gdybym miał posłużyć się skalą szkolną, oceniłbym sezon 2022 na “czwórkę z minusem”.
Czyli podejście krytyczne zostało zachowane (śmiech)…
Dokładnie tak. Mogło być lepiej, ale to jest taki sport, że do końca niczego nie jesteśmy w stanie przewidzieć ani zaplanować. Zawsze coś może stanąć na drodze.
Odnośnie tego pechowego zdarzenia w Zielonej Górze. Jaki wpływ na Kacpra miała ta wymuszona przerwa w startach oraz żmudna rehabilitacja?
Generalnie nie było większych problemów, ani momentów zwątpienia u Kacpra. Przed samym zabiegiem dużo rozmawiał z mamą w szpitalu. Zapytała się go czy chciałby może zakończyć swą przygodę z żużlem. Kacper kategorycznie odpowiedział, że nie ma takiej możliwości. On chce jeździć, chce się ścigać. Widać, że tym żyje i jest zmotywowany, aby wiele osiągnąć. Nie przestraszył się kontuzji. Tak jak powiedział, tak zrobił. Po okresie rehabilitacji szybko wrócił do treningów.
Zapytam teraz o częstochowską “kuchnię”. We Włókniarzu na chwilę obecną trenuje wielu adeptów. Jak wygląda więc atmosfera wewnątrz?
Jest naprawdę w porządku. W miarę możliwości oraz umiejętnosci, chłopaki sobie wzajemnie pomagają, nie ma tu żadnej niezdrowej rywalizacji. Nie mamy powodów, aby narzekać na rodzaj oraz charakter współpracy.
W Częstochowie od lat stawia się na szkolenie młodzieży. Jak wspólnie z synem ocenilibyście panujące w klubie warunki do rozwoju dla tak młodego zawodnika, jakim jest Kacper?
Wystarczy przeczytać choćby artykuły w mediach. Moim zdaniem mało jest w Polsce ośrodków, które poświęcałyby tyle czasu oraz środków, aby szkolić własnych adeptów. Wydaje mi się, że w klubie wszystko jest bardzo dobrze poukładane. Mogę mówić o naszym przykładzie. Jeszcze w czasach, gdy Kacper startował na miniżużlu, to ja byłem w stanie mu pomóc choćby sprzętowo. Wtedy my – rodzice mogliśmy zapewnić mu coś na start. Jednakże gdy Kacper przeszedł do “dorosłego” ścigania, wiem, że ja osobiście nie byłbym w stanie zapewnić mu odpowiednich warunków. Nie każdy adept pochodzi z zamożnej rodziny. Właśnie w takich sytuacjach z pomocą przychodzi Włókniarz. Ogromne ukłony dla klubu, prezesa oraz sztabu szkoleniowego za to, że dokładają wszelkich starań, aby sprzęt był gotowy dla danego zawodnika. Dzięki temu warunki do dalszego rozwoju są zagwarantowane na wysokim poziomie. To działa w dwie strony i bardzo to pochwalam. Bez Włókniarza nie byłoby Kacpra i odwrotnie, ponieważ on od siebie dokłada zaangażowanie i chęci stawania się coraz bardziej wartościowym dla klubu wychowankiem.
Kilka dni temu rozmawialiśmy z trenerem Józefem Kaflem, który w samych superlatywach wyraża się o adeptach, w tym również o Kacprze. Wobec tego chciałbym zapytać o współpracę na codzień stricte ze sztabem szkoleniowym w Częstochowie…
Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Trener przez cały czas jest na torze, przekazuje swoje uwagi oraz wskazówki. Jeśli jest wszystko dobrze, to pochwali, jeśli któryś z elementów wymaga poprawy, to także czarno na białym wyartykułuje nad czym będziemy pracować w najbliższym czasie. Ja skupiam się na tylko i wyłącznie na motocyklach, od szkolenia są odpowiedni ludzie. Kontakt jest przez cały czas bardzo dobry.
A na treningach chłopcy dostają solidny wycisk?
Różnie. Czasami rzeczywiście treningi są bardzo intensywne. Zależy to od wielu czynników i nie chcę wchodzić w buty trenera oraz całego sztabu. To oni planują przebieg szkoleń, dostosowują intensywność treningów do danej sytuacji, stanu zdrowia, kondycji, formy. Wszystkie te czynniki są na bieżąco analizowane, aby wypracować najlepszą ścieżkę rozwoju. Gdy Kacper wrócił świeżo po kontuzji to oczywiście nie dostawał wycisku ponad siły. Trenował na tyle, na ile mógł, na ile jego stan zdrowia mu pozwalał. Nikt nie wymagał od niego cudów już na samym początku. Stopniowo dochodził do siebie, a intensywność treningów rosła wprost proporcjonalnie do poprawy jego stanu zdrowia.
Jakie jest obecnie największe marzenie Kacpra jeżeli chodzi o karierę na żużlu, a także kto jest jego idolem/wzorem do naśladowania?
Marzenie ma identyczne, jak większość chłopaków. Po to trenuje, daje z siebie wszystko, aby w przyszłości być po prostu najlepszym w tym co robi. W dłuższej perspektywie czasowej chciałby na pewno zostać mistrzem świata. O tym marzy każdy. Kacper jest świadom, że wymaga to poświęcenia oraz ogromu pracy i wysiłku, ale jest zmotywowany i chętny do tego, aby podnosić swoje umiejętności. Jeśli chodzi zaś o idola, wielokrotnie mi powtarzał, że marzy o tym, aby posiadać moment startowy i dojazd do pierwszego łuku Grega Hancocka. A wzorem sportowym od momentu pojawienia się w klubie stał się Sławomir Drabik. To są jego słowa od czasów miniżużla.
Jaką rolę pełni Pan obecnie w rozwoju kariery syna?
Wszystko, co związane z transportem, logistyką oraz przygotowaniem sprzętu na zawody. To wszystko jest na mojej głowie. Oprócz treningów oraz zawodów żużlowych, Kacper ma jeszcze szkołę, a my jako rodzice od zawsze wpajamy mu, że edukacja oraz wykształcenie są na pierwszym miejscu. Może trenować, może rozwijać się pod kątem sportowym, ale nie ma możliwości, aby zaniedbał przy tym obowiązki szkolne. Wobec powyższego to ja odciążam go w takich kwestiach jak czyszczenie sprzętu, jakieś drobne naprawy i tym podobne.
Na koniec zapytam o najcenniejsze, do tej pory oczywiście, osiągnięcie Kacpra jeżeli chodzi o żużel?
Jeśli rozmawiamy o tym dorosłym ściganiu, z całą pewnością Kacper jest dumny, że miał w tym roku wkład w zdobycie przez drużynę srebrnego medalu Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów. Wiem, że traktuje to jako swoje dotychczasowe największe osiągnięcie. Miał już wcześniej na koncie sukcesy choćby w klasie 250 cc i niżej, ale wiem, że to DMPJ zajmuje pierwsze miejsce. Kacper mierzy siły na zamiary. Wie, że gdzieś tam powoli szykowany jest pod kątem startów w PGE Ekstralidze na pozycji juniorskiej. On sam jednak na ten moment wyraża opinię, że nie jest jeszcze gotowy na takie wyzwanie. Będzie bardzo ciężko pracował i podnosił swoje umiejętności, aby niebawem móc powiedzieć samemu sobie, że sprosta temu zadaniu. Wszystko przed nim. Najważniejsze, że chce to robić, żużel to całe jego życie, jest świadom poświęcenia jakiego wymaga. Z roku na rok chce stawać się coraz mocniejszy.
Dziękuję za rozmowę i życzymy powodzenia!
Dziękujemy bardzo.
Rozmawiał Sebastian Sirek